Forum www.rkka.fora.pl Strona Główna www.rkka.fora.pl
Forum poświęcone Armii Czerwonej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wyzwoliciele czy najedźcy?
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rkka.fora.pl Strona Główna -> Armia Czerwona 1941 - 1945
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
al-muell




Dołączył: 04 Sty 2012
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 9:40, 09 Wrz 2013    Temat postu:

Przyznaję się do użycia ciężkich słów, ale już piszę dlaczego.
Jeżeli widzę takie stwierdzenia, w dodatku wyrażone nader lekkim tonem, to mnie krew zalewa. Pisząc o bredniach paru osób miałem na myśli "rewelacje" niektórych historyków (już pomijam milczeniem pseudohistoryków), które dowodzą albo złej woli, albo braku podstawowych informacji w temacie. "Rewelacje" owe jako żywo przypominają działaqnia oficjalnej propagandy w czasach stalinowskich względem AK, kiedy to każdy bandycki wybryk podawano jako dowód na zbrodniczość całej organizacji (ciekawostką jest przy tym fakt, że raczej nie nagłaśniano przypadków domniemanych lub rzeczywstych zbrodni wojennych, bo to mimo wszystko nie pasowało do całości obrazu - dziś nikt nie ma na tyle rozsądku).
Akurat tematem tym zajmowałem się trochę blizej zarówno w trakcie studiów jak i później.
Nie neguję ani sprawy przekazania archiwum (które to działani, jakkolwiek niewybaczalne i zbrodnicze, nie mieści się w kanonach bandytyzmu, wpisuje się natomiast w ówczesny konflikt), ani faktu, że jeden z njaprężniejszych (i notabene mający spore sukcesy) dowódców AL - "Mietek" - był wyjątkowym sk...synem. Więcej, zajmując się bliżej postacią "Przepiórki", któremu na początku lat 50. postawiono zarzut zbrodni ludobójstwa względem Żydów (cofnięty po odwilży jako polityczny), nie udało mi się dociec, czy faktycznie był winny, znalazłem natomiast informacje potwierdzające, że takie przypadki wśród partyzantów GL/AL na Lubelszczyźnie były. Nie zmienia to w żaden sposób faktu, że ogólny bilans działalności oddziałów GL/AL w rejonie - niewielkich przecież w porównaniu z np. AK czy nawet BCh - był pozytywny.
Podobnie rzecz się miała np. z Brygadą "Świt" (a tu mniej było znacznie kontrowersji).
Dziś zapomina się, że centrala dla GL i kontakt z Moskwą to po zabójstwie Nowotki byli Finder i Fornalska, a gdy ich zabrakło, to nowe kierownictwo PPR jeszcze przez długie miesiące próbowało pozbieraćwszystkie oddziały (z którymi nagle urwał się kontakt) do kupy - w oddziałach, które nagle utraciły cały kontakt z dowództwem (ergo - dowództwo nie istnieje) nastąpił całkowity upadek morale z wszelkimi tego konsekwencjami (maruderstwo, bandytyzm, rozbicie na mniejsze grupy). Przybycie później na Lubelszczyznę oddziału Kasmana wcale sytuacji nie poprawiło.
Również napadów na banki i konwoje ("eksów") nie da się podciągnąć pod bandytyzm - chyba że uznamy za bandyckie 90% (nie licząc kanapowych organizacji) polskich formacji partyzanckich.
Pisanie o "większości" GL jako o "grupach bandyckich" jest sporym nadużyciem - dowodzi albo braku zajomości realiów, albo wybitnie złej woli.
A niepopularność GL/AL (przedkładająca się na stosunkowo niewielką liczebność) brała się głównie z głupiego pomysłu, ażeby zamiast orłów, czy choćby biało-czerwonej wstążki za oznakę przyjąć tójkąty nawiązujące do symbolu BI, a w Polsce wschodniej kojarzące się raczej z czerwoną gwiazdą. Warto zwrócić uwagę na zanikanie tego problemu po oficjalnej zmianie symboliki (co również najlepiej widać było na Lubelszczyźnie).

Odeszliśmy od tematu i nie wiem, czy nie byłoby dobrze wydzielić osobnego, choć nie bardzo wiem w jakim dziale tego forum. To oczywiście zostawiam do decyzji adminów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez al-muell dnia Pon 9:43, 09 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pierre




Dołączył: 10 Kwi 2012
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:55, 09 Wrz 2013    Temat postu:

Ja zawsze mam problem z tym tematem, bo wiadomo jakie są powszechnie panujące opinie, wiadomo co "każdy wie". Ale u mnie też wspomnienia nt. wschodnich braci są raczej pozytywne. Ot, dwóch sołdatów stacjonowało przez jakiś czas w domu mojego dziadka. Pili, chodzili do wsi rżnąć w karty z innymi stacjonującymi we wsi, raz jeden wrócił poharatany brzytwą, bo się o coś z drugim pokłócił. Ale kiedy do obejścia przyszli złodzieje, to podobno obaj wzięli karabiny i ich pogonili- nic złego nie usłyszałem, oprócz tego, że obdartusy straszne. A co jeszcze ciekawsze- o ile o Rosjanach mówił dziadek raczej dobrze, to wspominał, że gdy we wrześniu '39 roku uciekali ze wsi, to po drodze jakiś Niemiec zdjął go z wozu i... zabrał mu buty Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kiler




Dołączył: 15 Wrz 2012
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:58, 10 Wrz 2013    Temat postu:

Doskonale rozumiem, że nic nie jest do końca czarne ani do końca białe, jednak przytłaczająca większość opisów działań GL/AL z lat 42-44 ma mniej więcej taki obraz:

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
Stanisław Klacza pochodził z Królewic. W latach trzydziestych ubiegłego wieku należał do pewnej bandy rozbójniczej, która działała na terenie powiatu- Busko. Banda ta podczas jednego napadu rabunkowego zamordowała rodzinę żydowską, rabując jednocześnie pieniądze, biżuterię oraz inne przedmioty. Osoby z tej bandy zostały zatrzymane, skazane wyrokami sądu na długoletnie więzienie. Stanisław Klacza odbywał wyrok w więzieniu na Świętym Krzyżu. Po napadzie Niemiec na Polskę opuścił on więzienie i powrócił w rodzinne strony. Niestety w czasie wojny dobrał sobie kilka osób z okolicznych miejscowości. Do grupy tej dołączyło też dwoje Rosjan, którzy uciekli z transportu jenieckiego. Rosjanie działali pod pseudonimami: Tadek Ruski oraz Aluś. Grupa ta grasowała po okolicy napadając na plebanie oraz na zamożnych gospodarzy. Nie omijali też właścicieli dużych majątków ziemskich. Dokonywali oni gwałtów na miejscowej ludności m.in. jadąc do Opatowca za Rogowem pobili m.in. stróża wiejskiego a już w samym Opatowcu kolejnego stróża postrzelili z dubeltówki w rękę. Banda ta grasowała dość długo, według niektórych osób udawała partyzantów i społeczeństwo dawał wiarę ze tak właśnie jest. Jednak działalność tej grupy powoli pokazywała jaki jest jej charakter.
Według wspomnień Arnolda Szyfmana, Klacza grasował po całej okolicy i nie było dworu, którego by nie ograbił nawet kilkakrotnie. Był on postrachem Miechowskiego oraz Pińczowskiego. Uchodziło mu to bezkarnie, przybierał jednocześnie pozory ideowości a przy grabieżach załatwiał i rozsądzał ,, sprawiedliwość społeczną”. Powodem tego było to ze miał w niektórych kołach wiejskich sporo sympatyków, przez niektórych nie był uważany za bandytę. Wśród jego towarzyszy mieli być Ukraińcy, Niemcym i bandyci krajowi. Podczas jednego z rabunków dworu starsza pani zaprosiła go by usiadł obok niej na kanapie, bo pewnie jeszcze nigdy nie siedział na takim miękkim sprzęcie, odpowiedział elegancko ,, Ostatnio, proszę pani dziedziczki, siadywać coraz częściej”.
W dniu 2 listopada 1943 w godzinach wieczornych do drzwi pałacowych w Pławowicach ktoś zapukał do drzwi. Mężczyźni będący mieszkańcami Pałacu podeszli do drzwi. Po otwarciu ujrzeli kilku zamaskowanych osobników z bronią. Osobnicy ci weszli do pałacu. Zaczęli krzyczeć, wyzywać, spędzali mieszkańców do kancelarii. Arnold Szyfman zwrócił uwagę hersztowi bandy po czym on skierował w jego stronę kolbę karabinu. Uniknął jednak ciosu ponieważ cofnął się i kolba ześlizgnęła się po potylicy. Kolejne uderzenie również nie doszło co celu. Arnold Szyfman udał się do pokoju panien, herszt bandy poszedł za nim i zapędził go do kancelarii. Banda ta zaczęła rewidować pałac. W pewnym momencie zabrali administratora na korytarz, a innym zapowiedzieli żeby nie wychodzili z kancelarii jeżeli usłyszą jakieś krzyki bo ich spotka ,,to samo”. Spodziewali się najgorszego jednak wszystko skończyło się dobrze. Banda powoli zaczęła się zbierać do odejścia. Herszt bandy ubrał się w futro niedźwiedzie i czapkę futrzaną właściciela pałacu Ludwika Morstina. Bandyci zabrali pieniądze, kilka butelek spirytusu i wódki, parę futer, buty, spodnie, mnóstwo bielizny i 20 kg cukru. Po tym wydarzeniu ustalono, że z największym prawdopodobieństwem była to właśnie banda Klaczy, pod jego osobistym dowództwem.
W roku 1944 Banda ta przechodząc przez Książnice Wielkie natknęła się na trzech młodych ludzi, którzy trzymali nocną wartę. Wszystkich zamordowali w bestialski sposób.
Inna relacja wskazuje, że w dniu 4 marca 1944 kilka osób z AK obchodzili okoliczne wioski. Podczas obchodu natknęli się na ugrupowanie Klaczy. Żołnierze AK zostali zaskoczeni, obezwładnieni a następnie zamordowani. Następnie w grupie powstał jakiś konflikt. Zamordowani zostali dwaj Rosyjscy towarzysze. Aluś został zastrzelony na łąkach pomiędzy Kończycami a Morawianami. Następnie wraz ze swoją przyjaciółką Pszczoliną został zamordowany Tadek Ruski. Pomiędzy członkami grupy doszło do zatargu, którym podłożem były łupy czego wynikiem było zamordowanie Stanisława Klaczy oraz jego kochanki. Po jego śmierci nas grupą przywództwo objął Garnek Tadeusz, banda po niedługim czasie uległa rozproszeniu.
Klacza podczas wojny ścigany był przez Niemców. Kilka razy udało mu się uniknąć zasadzek. Przez jego czyny została spalona wieś Królewice a żandarmeria rozstrzelała jego rodzinę. Sam Klacza kilkakrotnie wymknął się z obław.
W dniu 13 kwietnia 1944 w czasie Świąt Wielkanocnych do Arnolda Szyfmana przyszło potwierdzenie, krążącej już od kilku dni informacji po okolicy że bandyta Klacza, ten, który był postrachem miechowskiego zmarł. Autor wspomnień dodał że Klacza zmarł ,, oczywiście nie z rąk niemieckich , lecz polskich”.


Po drugiej stronie mamy hagiograficzne publikacje z lat PRL, gdzie też można jak pisałem czasem znaleźć potwierdzenie tych rewelacji, oczywiście ubrane w szaty "wizyty u kułaka lub obszarnika". Nikt nie wypomina alowcom napadów na banki, konwoje itp., chodzi raczej o działania wobec ludności - nie spotkałem się z wyprawami rekwizycyjnymi i napadami na dwory w wykonaniu AK.

Może taki obraz GL/AL to też pokłosie (fuj, zdziadziało to słowo ostatnio) faktu, że dopiero teraz można pisać obiektywnie o tych sprawach, może rzeczywiście czasem nawet zbyt "obiektywnie". Pewnie dopiero za kilka dziesięcioleci wykrystalizuje się jakiś wyważony pogląd na te kwestie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piter




Dołączył: 02 Gru 2012
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 5:51, 29 Wrz 2013    Temat postu:

Sytuacja np w Rybniku wyglądała tak- pierwszy czołg 5 AP Rybałki tuż po wjechaniu do rogatek miasta wystrzelił bez ostrzeżenia do budynku szpitala psychiatrycznego,następnie dokonano rzezi na pacjentach tego oddziału-jedyne wytłumaczenie tego bestialstwa to niezrozumienie zachowania tych ludzi przez ciemnych Azjatów. Następnie cudem jedynie nazwane ocalenie ludzi z osady Stodoły- wkraczające oddziały ACz wpadły w niemiecką zasadzkę,stracili paru ludzi-jako że byłą to przed wojną miejscowość nadgraniczna to uznano ludność miejscową za niemiecką i przygotowano do rozstrzelania- dopiero pojawienie się majora NKWD rannego w tej zasadzce (!) który potwierdził wiarygodność zeznań miejscowych przerwał ten obłęd. Wspomnę o rzeczach typu grabieże mienia-bo to prawie Odra,co nie?-z dość zabawnych sytuacjach przy słoiku typu weki i zdumieniu ''kak on tam wlazł'' albo ''woda ze ściany leci'' lub ''srają do porcelany'' mógłbym się zaśmiewać ale pradziadka mi wywieźli na Sybir spod kopalni jak tylko skończył szychtę-za to że dziadek służył w Kriegsmarine bo jakby odmówił to czapa dla całej rodziny,a babcia musiała uciekać w lutym '45 bo ją Niemcy zmusili ( choć nie wiadomo czy po prostu nie ze strachu ) przy 30 stopniowym mrozie z dzieckiem na ręku-więc wspominam nawet pierwszoliniowców niezbyt dobrze... Mogę dodać jeszcze że mam potwierdzone przypadki uratowania przed rozstrzelaniem Ślązaków przez oficerów łącznikowych przy wkraczającej ACz- chyba porucznik 1 AWP ( tak mi podano) który przygalopował na koniu uratował przed śmiercią niewinnych ludzi z miejscowości Niedobczyce... A to wszystko się działo w mieści gdzie toczono ciężkie boje 1 września-na 1000 ludzi uderzyła dywizja pancerna wsparta Stukasami- gdzie powstańcy sprzed parunastu lat walczyli o polskość , gdzie tutejsi konspiracyjni harcerze 11 listopada 1940 roku wywiesili na najwyższym kominie w mieście flagę polską i nawet serie z kaemów nie dawały rady JEJ ściągnąć...




9


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Piter dnia Nie 6:17, 29 Wrz 2013, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Guarden




Dołączył: 07 Sie 2013
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:18, 20 Paź 2013    Temat postu:

Natomiast w moich okolicach zginęło około 200-500 Czerwonoarmistów w walce. Raczej nie było barbarzyństwa , jedynie NKWD robiło swoje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jacbyd72




Dołączył: 28 Gru 2013
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Czw 20:47, 16 Sty 2014    Temat postu:

Generalnie nie było różnicy, czy jednostka frontowa czy tyłowa. Wszystko zależało od utrzymywanej dyscypliny. Oczywiście łatwiej było ją utrzymać w oddziałach frontowych, niż w tyłowych, które zazwyczaj szukały łupów.
Gwałcono na skalę masową. Bardzo często niezwykle brutalnie. Zarówno kilkuletnie dziewczynki, jak i staruszki. Znany jest przypadek spod Bydgoszczy, gdzie dokonano zbiorowego gwałtu na kobiecie 80-letniej. W Kerstenbruch zgwałcono zaś 71-latkę, z amputowanymi obydwiema nogami. Żona pewnego niemieckiego oficera została przybita gwoździami do podłogi. W pobliżu Zbąszynia ciężarnej kobiecie rozpruto brzuch, wyrwano płód i wsadzono w jego miejsce słomę. Czerwonoarmiści obcinali ofiarom języki (żeby nie krzyczały), wykuwali oczy, wyrywali piersi, wbijali kolbami kobietom butelki między nogi. Dwie 20-letnie dziewczyny zostały rozerwane samochodami. Wiele kobiet, żeby nie dostać się w ręce bolszewików, same odbierały sobie życie. A wcześniej uśmiercały córki. Dużo opisuje Marek Sołonin, znany rosyjski historyk. Przemoc seksualna wobec kobiet zdarzała się we wszystkich armiach drugiej wojny światowej. Nawet tych najbardziej cywilizowanych, jak angielska czy amerykańska. Gwałty na kobietach miały miejsce we Włoszech, w Normandii, raporty mówią o 501 gwałtach w kwietniu i 241 w maju 1945 roku, których dopuścili się żołnierze US Army na terenie Niemiec. Istnieją szacunki mówiące, że nawet 94 tys. Besatzungskinder (dzieci okupacji) urodziło się w strefie amerykańskiej. W zachodnich strefach okupacyjnych kobiety nie doświadczyły jednak tej panicznej trwogi, jaka z powodu masowych gwałtów stała się udziałem wszystkich kobiet w radzieckiej strefie okupacyjnej i w mniejszym stopniu także w Polsce. O wielu sprawach wspomina też dramaturg Zachar Agranienko w swoim dzienniku, gdy służył jako oficer piechoty morskiej w jednostce walczącej w Prusach Wschodnich.
Panowie nie ukrywajmy często dochodziło też do rabunków mienia oraz do jego niszczenia. Wystarczy poczytać jak był wyzwalany Lębork. Najbardziej znane słowa wypowiadane przez żołnierz A.Cz. to Di urren! - od niemieckiego die Uhren! Niestety koledzy taka jest smutna prawda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
shiman




Dołączył: 01 Lis 2012
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 9:30, 17 Sty 2014    Temat postu:

A ja do dyskusji dołożę dwa skromne grosze. Mój dziadek, który przeżył wojnę i pracował w tym czasie w fabryce w Krakowie mówi tak (ojciec babci - jego teść zginął w Oświęcimiu):
"Różnica między Niemcami / III Rzeszą a Rosjanami / Armią Czerwoną jest zasadnicza: ci pierwsi chcieli unicestwić naród polski podobnie jak Żydów - byliśmy kolejny na liście, drugim zależało na unicestwieniu tylko przeciwników politycznych / elity ale naród mógł nadal funkcjonować. Dla mnie to było wyzwolenie - mogłem normalnie żyć bez strachu wywiezienia, aresztowania czy rozstrzelania"

Oczywiście, że miały miejsce gwałty, grabieże etc. Niestety to nie była już wojna rycerska. Ale tego typu zachowania są równie powszechne dla każdej ze stron konfliktu i ja akurat wierzę w chęć zemsty Rosjan za to Niemcy wyprawiali na wschodzie. Mnie w tym względzie najbardziej bulwersują niemieckie przyfrontowe domy publiczne, gdzie materiał lokalny po kilkumiesięcznej pracy, w wiadomy sposób był wymieniany na nowy. A stary wywożono do lasu. Gdyby coś takiego spotkało moją rodzinę - nie wiem, czy nie pałałbym żądzą zemsty...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Guarden




Dołączył: 07 Sie 2013
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:20, 17 Sty 2014    Temat postu:

Jednak nie da się zatuszować tego , że niejednokrotnie kobiety same oddawały się żołnierzom, nawet najechane przez Sowietów Niemki. Czasami gdy nie było co do garnka włożyć podejmowano takie kroki. Coś za coś, kobieta mogła zdobyć od żołnierza coś do zjedzenia,wiadomo wojna= głód. Takie coś praktykowano zarówno na wschodzie, jak i zachodzie, a nie muszę przypominać że w oczach wielu wojna na wschodzie to barbarzyństwo itp, a na zachodzie...cóż, kompletne przeciwieństwo.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Guarden dnia Pią 17:33, 17 Sty 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
al-muell




Dołączył: 04 Sty 2012
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 18:16, 18 Sty 2014    Temat postu:

Guarden napisał:
Jednak nie da się zatuszować tego , że niejednokrotnie kobiety same oddawały się żołnierzom, nawet najechane przez Sowietów Niemki. Czasami gdy nie było co do garnka włożyć podejmowano takie kroki. Coś za coś, kobieta mogła zdobyć od żołnierza coś do zjedzenia,wiadomo wojna= głód. Takie coś praktykowano zarówno na wschodzie, jak i zachodzie, a nie muszę przypominać że w oczach wielu wojna na wschodzie to barbarzyństwo itp, a na zachodzie...cóż, kompletne przeciwieństwo.


Nie mylmy dwu faktów - co innego pozyskiwanie korzyści po przejściu frontu, gdy zrobiło się spokojnie i trzeba był zarobić na życie, a co innego gwałty dokonywane przez żołnierzy. Zjawisko, o którym piszesz występowało głównie po wojnie we wszystkich strefach okupacyjnych (i tu podobno w tym procederze królowali amerykanie). Natomiast w gwałtach po wkroczeniu na tereny Niemieckie (szeroko rozumiane) niewątpliwie przodowali czerwonoarmiści. Można usprawiedliwiać, że odgrywali się za takie samo traktowanie swoich kobiet, można zwalać to na "gorszy materiał ludzki" werbowany gdzie się dało, ale statystyki to nie zmienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grisza




Dołączył: 01 Sty 2015
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Frysztak

PostWysłany: Śro 17:20, 21 Sty 2015    Temat postu:

Mimo że temat zakończony rok temu pozwolę się odezwać gdyż wiele osób pisało że frontowcy byli przyjazni przynajmniej w większości a gwałtów i rabunków dokonywały jednostki tyłowe, nie zgadzam się z tym.

Gdy czerwonoarmiści wkroczyli do mojej wsi (jednostki frontowe) to pierwsze co zrobili wyżarli wszystko co było w domu do jedzenia wychlali 3 wiadra bimbru a jak czegoś nie chciałeś dać to strzelali z automatów po suficie albo celowali od razu do ciebie. Srali po kątach a wszy tyle mieli że z pod pachy je garściami wydzierali. U jednego we wsi zalezli pepeszę wygonili całą rodzinę i sąsiadów do lasu z tego co mówił to w życiu takiego wpierdzielu nie dostał. Gwałcili co popadło u mojej prababci od strony matki z innej wsi nie siedzieli długo bo Niemcy byli już na wykończeniu ale zdążyli zabrać wszystkie zwierzęta jakie tylko były spalić stodołę po pijaku nasrać do studni potem nie było skąd brać wody i omal nie pozabijać granatem wszystkich którzy ukrywali się w piwnicy bo jak zaczęli gwałcić baby to chłopi wypadli z tej piwnicy z cepami i ich pobili dopiero jakiś oficer powstrzymał ruskiego z granatem.

A raz pijani przywiązali spust od diektariewa do kabłąka gdy zaczął strzelać i się obracać spierdzielili do stodoły a diektariew przy okazji pozabijał siedmiu polaków.

Więc ni tylko w jednostkach tyłowych ale w całej armii panowała głupota pijaństwo i brak dyscypliny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Grisza dnia Śro 17:24, 21 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rkka.fora.pl Strona Główna -> Armia Czerwona 1941 - 1945 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin